Ryzyko tego, że instalacje jądrowe jak i przewożone paliwo i odpady radioaktywne staną się celem terrorystów jest realne - uznała grupa dyplomatów, naukowców i specjalistów ds. bezpieczeństwa obecnych na konferencji organizowanej przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej. Była to pierwsza konferencja zorganizowana przez tę instytucję na szczeblu ministerialnym.
"Fukushima była sygnałem dla terrorystów, że jeśli uda się doprowadzić do stopienia rdzenia, to spowoduje to panikę i chaos w społeczeństwie. Wszystko co należy w tym celu zrobić, to odciąć zasilanie na dłuższy czas" - mówił były doradca Białego Domu i profesor Universytetu Harvarda Matthiew Bunn.
Z kolei Kenneth Luongo, który pracował dla amerykańskiego Departamentu Energii i zajmował się zabezpieczaniem materiałów radioaktywnych na terenach byłego ZSRR, powiedział, że elektrownia Fukushima Daiichi jest w równym stopniu problemem bezpieczeństwa radiologicznego jak i zagrożeń ze strony człowieka.
Inny amerykański specjalista - Igor Khripunov - stwierdził, że nawet emitująca stosunkowo małą ilość promieniowania bomba zrzucona na Waszyngton spowodowałaby nie tylko ofiary w ludziach, ale także straty w wysokości 100 miliardów dolarów.
"Zagrożenie terroryzmem nuklearnym jest realne i poważne, i będzie aktualne w przewidywanej przyszłości" - konkludował amerykański Sekretarz ds. Energii Moniz Ernest.
Japan’s Fukushima Dai-Ichi nuclear plant, whose 2011 meltdowns dislocated 160,000 people, may provide a new blueprint for terrorists seeking to inflict mass disruption, security analysts said at a United Nations meeting.