Amerykański wykładowca: Nie mogę dać rekomendacji na przyjazd studentów do Japonii z powodu skażenia

Sytuacja związana z katastrofą jądrową w Japonii jak i sposób radzenia sobie z kryzysem przez TEPCO i władze budzą wątpliwości u wielu ekspertów i osób prywatnych. Jedną z nich jest amerykański wykładowca Brian Victoria, który nie udziela swojej rekomendacji na przyjazd studentów z zagranicy do Japonii. Victoria kieruje także list do japońskiego ministra edukacji - Hakubuna Shimomury, w którym tłumaczy powody swojej decyzji i nawołuje rząd Japonii do podjęcia stanowczych działań w celu poradzenia sobie z kryzysem. Jego treść, przetłumaczoną na język polski, publikujemy poniżej:

Brian Victoria


Szanowny Panie Ministrze,

Proszę pozwolić, że rozpocznę wyrażając swoje silne poparcie co do zasady dla starań japońskiego rządu, by zwiększyć liczbę zagranicznych studentów w Japonii z obecnych 140,000 do 300,000 do 2020 roku. Ta wymiana może tylko wzbogacić wszystkich uczestników.

Używam słów "co do zasady", ponieważ w kwietniu tego roku byłem zmuszony podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w mojej karierze akademickiej: byłem zmuszony doradzić władzom uniwersytetu, na którym jestem zatrudniony, żeby przełożyły planowany Program Studiów Zagranicznych w Japonii zaplanowany na jesień 2013 roku.

Chociaż bardzo żałuję tej rekomendacji, to jednak czułem, że kierując się sumieniem nie mam wyboru. W marcu 2013 uczestniczyłem w dwudniowym seminarium poświęconym kwestiom zdrowotnym związanym z Fukushimą, które odbyło się w Akademii Nauk Nowego Jorku. Tam dowiedziałem się po raz pierwszy, jaka jest skala zagrożeń wywołanych przez skażenie radioaktywne z elektrowni Fukushima Daiichi.

Do tej wiedzy dołożył się fakt, że po powrocie do domu do Yellow Springs w Ohio skontaktowała się ze mną uczestniczka Programu Zagranicznego z 2012 roku i poinformowała mnie, że cierpi z powodu takich objawów jak wymioty, krwawienie z nosa i nawracające bóle głowy - typowe symptomy skażenia radioaktywnego. Byłem zmuszony podjąć działanie.

To prawda, że studentka, o której mowa, podjęła samodzielną decyzję, by odwiedzić region Tohoku podczas swojego indywidualnego programu studyjnego, który był częścią Programu Zagranicznego. W tym wypadku jedyną rozsądną reakcją byłoby zabronienie studentom w 2013 roku podróży gdziekolwiek na północ od Tokio. Jednak gdy rozważałem tę opcję, nie mogłem przestać sobie przypominać ostrzeżeń od ekspertów jądrowych i medycznych z Japonii i z zagranicy dotyczących niebezpieczeństw dodatkowego skażenia radiologicznego pochodzącego z Fukushima Daiichi.

Dlatego z żalem doszedłem do konkluzji, że nie mogę narażać studentów, szczególnie studentki w wieku prokreacyjnym, na możliwe niebezpieczeństwa skażenia radioaktywnego, o czym poinformowałem uniwersytet.

Niestety w następnych miesiącach sytuacja w Fukushima Daiichi tylko się pogorszyła. Dopiero ostatnio TEPCO w końcu przyznało, że woda o skażeniu wynoszącym 2,35 miliardów bekereli na litr, właściwie takim samym jak ta, gdy kryzys się rozpoczynał w marcu 2011 roku, została wykryta w wodzie gruntowej przebadanej wokół Fukushima Daiichi, skąd przenika do oceanu. Nie trzeba wspominać, że taka ilość promieniowania jest miliony razy większa niż dopuszczalny w Japonii limit.

Z promieniowaniem rozprzestrzeniającym się w sposób niekontrolowany po oceanie, nie jest już możliwe uniknąć ryzyka tylko powstrzymując się od wyjazdów w rejon Fukushimy. Ryby pływają w jeszcze silniej skażonym środowisku, gdzie promieniowanie akumuluje się w owocach morza. Dlatego największe ryby, które jedzą najwięcej, często żyją najdłużej i przepływają wielkie odległości, są najbardziej skażone i jest po prostu niemożliwym dla japońskiego rządu, czy jakiegokolwiek rządu, by przebadać każdą rybę, by zapewnić o jej bezpieczeństwie.

Innym rozwiązaniem, które poważnie rozważałem, było uczynienie ze studentów z 2013 roku wegetarian na czas pobytu w Japonii. Ale ku mojemu przerażeniu dowiedziałem się ostatnio z artykułu opublikowanego przez gazetę "Fukushima Minpo" z 24 stycznia, że japoński rząd planuje nabyć skażony ryż z prefektury Fukushima (po upewnieniu się, że zawiera mniej niż 100 bekereli na kilogram) i później sprzedawać go na terenie całego kraju.

Calkowicie zdaję sobie sprawę Panie Ministrze, że nie jest Pan odpowiedzialny za decyzje związane z Fukushima Daiichi. Ale jako do członka rządu apeluję do Pana, by przyłączył się Pan do tych nawołujących, by skutecznie środki zostały natychmiast podjęte.

Jedną z najbardziej rozsądnych propozycji dla japońskiego rządu jest wzięcie całkowitej odpowiedzialności za dekontaminację, ponieważ TEPCO dowiodło swojej niekompetencji. Potem, w oparciu o najlepsze ekspertyzy z całego świata, wszystkie skuteczne działania, niezależnie od kosztów, powinny zostać podjęte, by powstrzymać dodatkowe promieniowanie zanieczyszczające środowisko.

Nie trzeba wspominać, że takie środki powinny zostać podjęte przede wszystkim po to, by chronić naród japoński. Ale dodatkowo to pozwoliłoby nauczycielom takim jak ja rekomendować z czystym sumieniem studia zagranicznych studentów w Japonii.

Czekam aż ten dzień nadejdzie.

BRIAN VICTORIA

Yellow Springs, Ohio


Brian Victoria:

Radiation fears forced me to postpone Japan visit by U.S. students