MIT BEZPIECZNYCH ELEKTROWNI ATOMOWYCH PROMOWANY W POLSCE


Osoby i instytucje zamierzające budować pierwszą, polską elektrownię jądrową zapewniają nas, że będzie bezpieczna. Grupa firm ogłosiła: „Bezpiecznie zbudujemy bezpieczną elektrownię jądrową”, a 3 lipca 2012 r. o bezpieczeństwie przyszłej elektrowni zapewniał profesor Andrzej Strupczewski - ekspert ds. bezpieczeństwa jądrowego IEA Świerk, który powiedział: "Nawet, kiedy zdarzy się awaria w elektrowni, ludzie mogą spać spokojnie. Nie ma syren alarmowych, ewakuacji, premier nie występuje w telewizji, elektrownia po prostu sama daje sobie radę".

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej mniej optymistycznie patrzy na kwestię bezpieczeństwa w przemyśle atomowym: "Nigdy nie można zadowolić się poziomem bezpieczeństwa w instalacjach jądrowych" - mówi rzecznik MAEA Gregg Webb.


Oznacza to, że nikt nie jest w stanie zagwarantować nam bezpieczeństwa elektrowni jądrowych, a ciągłe powtarzanie, że elektrownie atomowe są bezpieczne jest jedynie chwytem marketingowym.

W wypowiedzi profesora Strupczewskiego niepokojąca jest także wizja energetyki nuklearnej, w której obywatele (i ?władze?) nie są nawet informowani o poważnej awarii, niezależnie od tego w jakim stopniu operator elektrowni radzi sobie z jej skutkami.

Nie wiadomo skąd się bierze ten optymizm biorąc pod uwagę, że pierwszy na świecie reaktor III generacji dopiero powstaje w Finlandii (Olkiluoto 3), termin realizacji tego przedsięwzięcia ma dwa lata opóźnienia, budżet jest przekroczony o połowę, a eksperci z fińskich służb nadzoru atomowego naliczyli ponad tysiąc usterek i zaniedbań konstrukcyjnych powstającej właśnie elektrowni.