Operator elektrowni Fukushima Daiichi - firma TEPCO wstrzymywała inwestycje, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się radioaktywnej wody w 2011 roku, bo obawiała się, że wydanie dużych sum pieniędzy spowoduje jej bankructwo - wynika z ustaleń japońskiego dziennika "Asahi Shimbun".
Członkowie ówczesnego rządu, wśród których był Banri Kaieda - ówczesny minister gospodarki, a obecnie lider Demokratycznej Partii Japonii byli świadomi tego, że firma opóźnia działania w sprawie wycieków radioaktywnej wody.
Siedziba TEPCO, ↑PON, GFDL画像 |
W maju 2011 roku inny członek administracji - Sumio Mabuchi zaproponował zamontowanie nieprzepuszczalnego muru ze stali wokół budynków elektrowni. TEPCO oszacowało wtedy, że kosztowałoby to 100 miliardów jenów (miliard dolarów). Członek zarządu firmy miał wtedy powiedzieć: "Jeśli uwzględnilibyśmy koszt budowy wynoszący 100 miliardów jenów, to rynek uznałby nas za firmę na skraju bankructwa". Równocześnie firma poprosiła przedstawicieli rządu, by nie informowali opinii publicznej o koszcie i szczegółach projektu.
Ówczesny gabinet nie zdecydował się także na finansowe wsparcie projektu wychodząc z założenia, że to TEPCO ponosi odpowiedzialność za rozwój wypadków w obiekcie.
Rząd miał na uwadze także konieczność wypłaty odszkodowań przez TEPCO oraz zapłaty pracownikom firmy. Dlatego też minister Kaieda ogłosił, że projekt nie jest celem długofalowym i będzie rozważany dopiero od następnego roku.
Sakae Muto, zastępca prezesa firmy w tym czasie, złożył wtedy ustne zapewnienie, że prace nad ścianą zostaną niezwłocznie rozpoczęte. Nie została ona jednak zbudowana.
Poszkodowani w katastrofie jądrowej, którzy pozwali TEPCO dotarli do wewnętrznego dokumentu firmy, w którym napisano: "Istnieje duże prawdopodobieństwo tego, że rynek dojdzie do wniosku, że zmierzamy w stronę licznych długów. To jest coś, czego z pewnością musimy uniknąć".
TEPCO delayed tackling radioactive water in 2011 due to bankruptcy fears